15 września 2019

Most do nieba*

Ewa Sztreker

Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 20-21.23-24).

Most przeznaczenia – Francine Rivers

Treść w pigułce.

Ambra przychodzi na świat jako sierota, porzucona przez matkę niedaleko mostu. Jej życie to równia pochyła pełna zranień, smutku i żalu. Jako małe dziecko musi zmierzyć się z rozstaniem, śmiercią i opuszczeniem. Ból i pretensja, które zakorzeniają się w jej sercu do Boga, przesłaniają jej wszystko i nie umie dostrzec miłości i troski najbliższych. Trzyma się ich tak kurczowo, że przy pierwszej okazji daje się ponieść zauroczeniu do niejakiego Dylana. Tak zaczyna się jej podróż (a może raczej ucieczka?) z małego miasteczka Heaven do wielkiego świata show biznesu w LA. Z jednej strony spełniają się marzenia Ambry. Przestaje być bezosobową dziewczyną, która pozornie nikogo nie interesuje, a staje się KIMŚ – gwiazdą z pierwszych stron gazet. Nowe oblicze Ambry i hollywoodzki styl życia nie poprawia jej samopoczucia. Z dnia na dzień czuje się coraz bardziej zniewolona i zagubiona grając na ekranie i w życiu kogoś kim nie jest. Chciałaby się wyzwolić z tych kajdan, ale nie ma odwagi. Boi przyznać się do poniesionej porażki.

Refleksje.

Ambra przez cały czas boi się porzucenia, więc opuszcza tych którzy ją szczerze kochają. Jej całe życie jest pełne paraliżującego strachu, który pcha ją w ramiona mężczyzn, którzy w głębi duszy są małymi chłopcami spełniającymi własne zachcianki. Szuka akceptacji siebie w ich oczach, a oni ją wykorzystują.

Na jej życiu zaważyły dwie istotne rzeczy. Pierwszy to nauka gry na pianinie przez Mitzi, która jako jedyna umie dotrzeć do jej zagubionego serca. Przebiegle uczy ją pieśni religijnych tłumacząc się pastorowi Zeke: “Cokolwiek się stanie, będzie znała każdą pieśń z tego śpiewnika, być może coś do niej wróci, kiedy będzie tego potrzebować” Zasadziła w duszy Ambry ziarno, które miało wykiełkować dopiero “jutro”. Ale nie udałoby jej się to, gdyby nie ogromna siła modlitwy rodziny, pastora Zeke oraz Joshui, którzy nie zaprzestali szturmu do nieba o duszę tej dziewczyny. Ambra musiała całkowicie zniknąć, zatracić siebie, “obumrzeć”, aby móc wydać obfity plon.

 

Dlaczego uwielbiam Francine Rivers?

  1. Za bohaterów męskich z krwi i kości, a nie rozmemłanych ciamajd, którzy przewijają się zazwyczaj przez strony powieści z gatunku literatury pięknej lub pojawiają się na ekranach kin w komediach romantycznych. Oczywiście chodzi mi Joshue, który wykazuje się olbrzymią dojrzałością i zrozumieniem. Ma w sobie nieskończone pokłady cierpliwości i empatii. Nie muszę chyba dodać, że Joshua to mój ideał ze snów?
  2. Za poruszanie trudnych tematów i przedstawianie ich na różnych płaszczyznach i  z różnych perspektyw. Możemy spojrzeć na historię Ambry szerzej i bardziej ją zrozumieć.

 

Podsumowanie.

Można powiedzieć, że to opowieść o nauce przebaczania samemu sobie oraz tym którzy nas ranią oraz o sztuce proszenia o przebaczenie najbliższych. Ambra przypomina mi postać Syna Marnotrawnego. Na pozór w luksusowe życie wiedzione przez bohaterkę, otaczające ją piękno zewnętrzne, w środku nie różni się niczym od egzystencji Syna Marnotrwanego, który żywi się pożywieniem dla świń. Obojgu z nich duma nie pozwala na powrót do domu. To okoliczność ich zmuszają do podjęcia decyzji.

Przebaczenie to łaska, którą za darmo dostajemy od Boga. Pytanie czy otworzymy na Niego swoje serce i pozwolimy Mu na działanie. Pozostawię całą symbolikę w książce do waszych własnych przemyśleń. Na ostatnich stronach znajdziecie pytania, które zmuszają do autorefleksji. Pisząc ten tekst natknęłam się na artykuł na stronie Centrum Duchowości Biblijnej, który według mnie najlepiej podsumowuje całą książkę:

Przemiana także dokonuje się dzięki jakiejś ukrytej sile. Do nas należy poddanie się samemu procesowi obumierania z nadzieją, że doprowadzi on do nowego życia. Dynamizm przemiany pochodzi od Boga, nie jest wynikiem naszego wysiłku. Sztuka życia duchowego polega na umiejętności współdziałania, na tym, by ten Boży dynamizm, a konkretnie Ducha Świętego, dopuścić do działania. Temu służy nasze otwarcie się na słowo Boże. Tylko wtedy może On prawdziwie w nas działać. (…) Kurczowe trzymanie się siebie i własnego życia powoduje niemożność przemiany, owego „obumarcia”, które daje nowe życie.

(żródło http://ps-po.pl/2014/09/20/ziarno-samo-wydaje-plon-my-mozemy-jedynie-je-dobrze-przyjac-20-wrzesnia-2014/ )

Miłej lektury

*Bezpośrednie tłumaczenie tytułu “Bridge to haven “


Ewa Sztreker

Jurystka z duszą przedsiębiorcy i sercem prospołecznym. Katoliczka z przywiązaniem do tradycji. Marzycielka, zakochana w powieściach historycznych oraz prawniczych. Autorka bloga: powołanadobuntu.pl oraz twórczyni projektu Oblicza kobiety. W wolnych chwilach uwielbia długie filozoficzne rozmowy.

Następny wpis

Powiązane treści